Forum X-MEN / X2 / X III
www.xmen.stopklatka.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

moje FF...poczatki, prosze o wyrozumialosc.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum X-MEN / X2 / X III Strona Główna -> Galeria
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rogue Raven
Mutation process activated



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Northampton

PostWysłany: Nie 20:32, 21 Sty 2007    Temat postu: moje FF...poczatki, prosze o wyrozumialosc.

Pisze sobie FF nie zeby to byla jakas konkretna calosc zakrawajaca na ksiazke, ot kilka opowiadan ze soba niezwiazanych...traktowac luzno :wink:


Czarna Ibiza z piskiem opon zatrzymała się na malej stacji benzynowej, pomarańczowy piach skłębił się w tumany kurzu. Drzwi otwarły się, z auta wyskoczyła młoda dziewczyna w krótkich obstrzępionych jeansach ledwie zakrywających pośladki, na nogach miała ciemnobrązowe, zakurzone kowbojki, piersi opinała czerwona bluzeczka sięgająca zaledwie do polowy brzucha, całość dopełniał skórzany pasek ze srebrna klamra. Zwracając na siebie uwagę miejscowych mężczyzn pijących tanie piwo, weszła do obskurnego sklepu jakie zwykle można spotkać przy stacjach benzynowych Meksyku czy Arizony. W środku panował zaduch, pomieszczenie było niemiłosiernie zadymione. Jak zdążyła się zorientować, był tam również bar o czym świadczył nieprzyjemny zapach przypalonego oleju i starych frytek. Oparła się o masywna ladę, za która stal niemłody barman. Typowy wynaturzony samiec, śliniący się na widok choćby centymetra odsłoniętego ciała. Rogue zsunęła ciemne okulary do polowy nosa i oblizała wargi. Jej działanie było celowe mimo iż nie robiła tego dla przyjemności.
-Dzień dobry...- jej glos przypominał teraz bardziej mruczenie wygłodniałej kocicy- hm...czy dostane tu cos do picia?
Barman nerwowo otarł usta i przylizał resztki włosów na spoconej czaszce. Gwałtownie odwrócił się w poszukiwaniu jakiejkolwiek czystej szklanki, zadowolony z siebie nalał do pełna wody sodowej i gołymi dłońmi wrzucił do niej kostki lodu. Rogue skrzywiła się widząc jego poczynania, jednak zaraz uśmiechnęła się przymilnie.
-Ppproszee...-facet był totalnie zestresowany cala sytuacja zwłaszcza ze byli tutaj sami...Rogue cieszyła się ze nie widzi zza lady jego ciała od pasa w dol.
-Ile place? - spytała udając ze szuka po kieszeniach drobnych.
-Na koszt firmy- facet musiał być cholernie zadowolony z tego co powiedział, nie zrobiło to jednak większego wrażenia na Rogue. Na jej ustach ponownie jednak zagościł niewinny a zarazem uwodzicielski uśmiech. Szybko obrzuciła wzrokiem cale pomieszczenie; nikogo tylko ona i ten obleśny barman. Wyciągnęła rękę i niby przypadkiem dotknęła dłoni barmana która podawała jej szklankę z woda. Zacisnęła palce na jego spoconej ręce. Szklanka upadla na podłogę roztrzaskując się na drobne kawałki.. woda tymczasem tworzyła mokra plamę. Oczy mężczyzny rozwarły się szeroko, nie wiedział co się dzieje, bo pewnie nawet nie zdążył pomyśleć co się z nim stanie bo padł nieżywy na ziemie, zanim zdążył cokolwiek zrobić.
-Ooops...-Rogue zachichotała udając zmartwiona i przeskoczyła przez ladę na jej druga stronę. Uderzyła w kasę, której szuflada niemal jednocześnie się wysunęła. Lekkim kopnięciem odepchnęła ciało barmana które jej zawadzało w wykonywanych czynnościach. Wzięła z kasy wszystkie pieniadze, no może niezupełnie bo monety zostawiła w spokoju. Pochyliła się nad barmanem i popatrzyła z satysfakcja w jego nadal rozwarte w dziwnym obłędzie, ale już martwe oczy.
-Bye, bye darlin... – kopnęła jeszcze na obchodne jego spocone cielsko i jakby nigdy nic wyszła ze sklepu trzaskając drzwiami. Oślepiły ja promienie słońca, co nie było dziwne po piętnastu minutach przebywania w tej zaciemnionej spelunie. Na stacji wciąż siedziało stado miejscowych ona jednak nie zważając na ich teksty i gwizdy wskoczyła powrotem do samochodu i zatrzasnęła drzwi.
-Pasy- mocny glos Wolverina zabrzmiał w jej uszach. Zdjęła okulary i włożyła je do schowka.
-Wiem - niechętnie zapięła pasy, zorientowała się ze Logan cały czas jej się przygląda.
-Co? - zapytała z powaga.
-Nic...kocham na Ciebie patrzeć.
-Lepiej odpal i spadajmy stad zanim się zorientują co zrobiłam temu oblechowi… - rzuciła pieniądze na deskę rozdzielcza. - Chyba go zabiłam...
-Chyba?- odpalił silnik, wprawiając tym samym cały wóz w drżenie. Włączyła radio -
-Na pewno. Zatankowałeś?
-Taaa...do pełna. – ruszyli gwałtownie, prędkości nabierali płynnie bez najmniejszych zrywów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rogue Raven
Mutation process activated



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Northampton

PostWysłany: Nie 20:53, 21 Sty 2007    Temat postu:

"Ballroom"



-Co myślisz o tej sukience Wolv...?- glos Rogue odbijał się o ściany pustego pokoju. Stała przed lustrem w długiej, czarnej sukni, włosy miękko opadały jej na odkryte ramiona, plecy i głęboki dekolt. Obróciła się w kółko po raz kolejny, przyglądając się swojemu odbiciu.
-Podoba mi się - powiedziała sztucznie pogrubionym głosem i uśmiechnęła się smutno.
-Oj Rogue zaczynasz popadać w psychozę, gadasz sama do siebie- karciła się, grożąc palcem i patrząc gniewnie w lustro. Nagle otwarły się drzwi, Rogue wzdrygnęła się. Nie chciała żeby ktoś wziął ja za wariatkę, przyłapując na takim monologu. Obróciła się gwałtownie i ujrzała Jean oparta w ponętnej pozie o framugę drzwi. Jean przeczesała palcami ognistoczerwone włosy i przygładziła na biodrach ciemnozielona sukienkę.
-Rozmawiałaś z kimś?- zapytała, ciekawie zaglądając do niebieskiego pokoju. Rogue zaskoczona sytuacja wzięła do ręki szczotkę i zaczęła nerwowo rozczesywać włosy.
-N - nie...ja...śpiewałam - palnęła...." głupszej wymówki nie mogłam wymyślić" podsumowała sama siebie. Jean miękko jak kot stąpała po granatowym dywanie, uśmiechając się złośliwie. Rogue znała ten uśmiech...
- Śpiewałaś...mm...o Wolverinie?- roześmiała się. Rogue nie chciała wszczynać kolejnej kłótni, nie chciała się denerwować. Nie dzisiaj, dzisiaj jest bal szkolny, na który nie ma co prawda większej ochoty pójść, ale robi to żeby wreszcie zintegrować się z cala resztą. Jak jednak tego dokonać, mając na przeszkodzie takie osoby jak Jean...?Zacisnęła usta i postanowiła nic nie mówić. Podeszła do toaletki. Stały na niej drewniane szkatułki i pudelka z kości słoniowej. Trzymała w nich drobiazgi, które mniej lub więcej dla niej znaczyły. Wyjęła z jednego z nich srebrny nieśmiertelnik i pewnym ruchem założyła go na szyje. Jean była widocznie poirytowana tym, ze nie udało jej się wyprowadzić z równowagi Rogue do tego stopnia aby wywołała awanturę. Podeszła wiec do niej i dotknęła nieśmiertelnika patrząc jej prosto w oczy.
-Nie pasuje do tej sukni- syknęła. Rogue wyrwała jej blaszkę z ręki.
-Tobie nie musi pasować...wystarczy ze mi się podoba- powiedziała spokojnie zamykając dłoń na nieśmiertelniku i odwracając się od Jean.
-Cały czas masz nadzieje ze on wróci?- nie dawała za wygrana Grey.
-Ja nie mam nadziei Jean. Ja to wiem- Rogue uśmiechnęła się podchodząc do kanapy pod oknem. Usiadła na niej i zaczęła zakładać eleganckie, czarne buty na wysokim obcasie. Zupełnie przestała zwracać uwagę na obecność Jean.
-Cóż...ja na twoim miejscu nie byłabym tego taka pewna. Myślisz, że dal ci ten kawałek blachy jako dowód, że wróci? - prychnęła Jean - Rogue , dzieciaku jesteś bardziej naiwna niż sądziłam. On ci to dal żebyś wreszcie się odczepiła...Wolv nie lubi krzywdzić maluchów i nad niektórymi się lituje - z każdym słowem Jean coraz bardziej zbliżała się do Rogue, a ostatnie zdanie wypowiedziała szeptem prawie, że dotykając twarzą policzka Rudowlosej. Rogue nie wytrzymała.
-Przestań! - krzyknęła i zerwała się z kanapy, oczy jej pociemniały - Przestań tak mówić- dodała spokojniej - Jesteś zazdrosna.
-Ja? Niby o co? o ten nieśmiertelnik? O to, że myślisz, że on naprawdę wróci i że cos do ciebie czuje? - zaśmiała się sztucznie - Rogue nie rozśmieszaj mnie.
-Wiec dlaczego to wszystko mówisz? - Rogue zacisnęła pięści.
- Bo chce ci wreszcie uświadomić, że on już tu nie wróci. On odszedł Rogue! Pogódź się z tym! - tym razem i Jean podniosła glos.
-Nieprawda! Nie ,nie, nie!!! Wyjdź stad! - Rogue wyciągnęła dłoń bez rękawiczki w stronę Jean, i niebezpiecznie szybko zaczęła się do niej zbliżać. Jean oprzytomniała.
-Jak chcesz...- Jean posłusznie skierowała się w stronę drzwi, nim jednak zdążyła je otworzyć, ktoś ja wyprzedził.
-Dlaczego jest tu tak głośno? - Storm zmarszczyła brwi - słychać was w całym Instytucie. Jesteście dorośle, powinnyście dawać przykład młodszym X-Menom, a wy co robicie? Kłócicie się wyrzucając sobie wszystko. Opamiętajcie się wreszcie i dojdzie jakoś do porozumienia.
Rogue opuściła głowę, Jean odwrotnie zadarła ja dumnie do góry. Storm spojrzała na nagie dłonie Rudowlosej.
-Rogue załóż rękawiczki. Idziecie zaraz na bal. To bal szkolny, wiec żadnych sztuczek, używania mocy i...kłótni. Ma być spokojnie. - powiedziała Storm i wyszła. Rogue założyła długie czarne rękawiczki i zarzuciła prześwitujący, fioletowy szal na ramiona. Nic już nie mówiła," nie dam się prowokować Jean" ....
-Idziesz Jean? -zapytała.
-Tak.- odpowiedziała krotko Grey i wyprzedziła Rogue w drzwiach. Zeszły do holu, stali tam już wszyscy młodzi X-Meni ,wszyscy w galowych strojach. Scott świsnął przez zęby widząc Rogue i Jean schodzące po schodach.
- Wow, nieźle moje panie. To jak jedziemy? - zapytał.
-Zaczekajcie- Profesor Xavier wjechał na wózku do holu - Chciałem powiedzieć że nie chce....- młodzi mutanci nie dali mu dokończyć i śmiejąc się sami dopowiedzieli resztę zdania.
- ...żadnych sztuczek i używania mocy.
-Czasami zastanawiam się czy to ja potrafię czytać w myślach czy może wy- zaśmiał się Profesor. Cos jednak zakłóciło jego umyśl, spojrzał na Rogue- Wszystko w porządku Rogue? – zapytał podjeżdżając do niej. Ocknęła się jakby ze snu.
- T-tak Profesorze...wszystko. -Profesor ujął jej dłoń.
- Nie przejmuj się Rogue...wszystko wyjaśni się szybciej niż Ci się wydaje- wyjaśnił enigmatycznie i poklepał ja po ręce. - Idź już - Rogue spojrzała jeszcze w cieple oczy Profesora i wyszła z Instytutu.

Noc była dosyć chłodna. Przed szkoła średnia w Bayville parkowało coraz więcej samochodów. Rozbawieni uczniowie tłumnie wpływali przez drzwi frontowe do sali gimnastycznej, która na dzisiejszy wieczór została zamieniona w sale balowa. Wszyscy dobrze się bawili, tańcząc przy dźwiękach miejscowej kapeli rockowej. Rogue nie czuła się zbyt dobrze wśród tylu ludzi, w takim ścisku i natłoku ludzkich ciał. Przedzierała się przez sale uważając aby przypadkiem nie zetknąć się z kimś odkrytym kawałkiem skóry." To nie dla mnie" pomyślała, trzymając się kurczowo szła i przepraszając co chwila ludzi którym dreptała po nogach. Rozglądała się bezradnie szukając znajomych twarzy .W końcu dojrzała Kitty, która wygłupiała się z Kurtem.
-Kitty! - krzyknęła Shadowcat do ucha, żeby ta usłyszała.
-O ten Rogue! Ej Kurt Rogue przyszła potańczyć! - wydzierała się Kitty do Nightcrawlera do którego przez cały ten hałas i tak nic nie docierało. Kiwał jednak głowa jakby wszystko rozumiał. Kitty chwyciła Rogue za rękę. Rudowlosa wzięła ja na bok.
-Kitty! Spadam stąd! Słyszysz? Źle się tu czuje za dużo ludzi...eh ok idź , baw się dobrze. -Kitty przytaknęła.
-Ok to ten to na razie! - Rogue została sama....nie dziwiło jej to jednak...często była sama...lubiła to. Wyszła ze szkoły. Uderzył w nią rzęski powiew nocnego wiatru. Zachłysnęła się powietrzem. Ruszyła przed siebie patrząc na srebrna tarcze księżyca. Szła spokojnie nigdzie się nie śpiesząc, do Instytutu miała jeszcze jakieś 5km. Obcasy stukały o asfalt, a ich echo niosło się po całej ulicy. Przystanęła i spojrzała w niebo usiane gwiazdami.
-Gdzie jesteś Wolverine? - zapytała sama siebie i wzięła do ręki nieśmiertelnik - Może Jean miała racje...może ty wcale nie wrócisz...może tylko tak mi mówiłeś....może faktycznie jestem dla ciebie tylko naiwnym dzieciakiem, którego trzeba było zbyć kawałkiem blachy...Wolverine...eh...naprawdę tak jest? - Zacisnęła powieki- Nie będę płakała... przecież Ci obiecałam.... będę silna....- mówiła coraz głośniej, ale łzy same potoczyły się po jej bladych policzkach...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rogue Raven
Mutation process activated



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Northampton

PostWysłany: Nie 21:05, 21 Sty 2007    Temat postu:

"Watching, protecting"
Pustkę i ciszę korytarzy Instytutu przerywał jedynie ledwo słyszalny dźwięk wózka sunącego po miękkich dywanach. Profesor Charles Xavier doglądał w ten sposób całego Instututu, było w tym więcej rytuału i starych przyzwyczajeń gdyż budynek był wyposażony w sprzęt i oprogramowanie ,z którymi żaden wróg nie miał szans. Kilku już próbowało, na ich szczęście na próbach tylko się skończyło, gdyby jednak brnęli dalej zapewne nie uszli by stąd żywi. Dla bezpieczeństwa swoich przyjaciół i podopiecznych Profesor zrobiłby wszystko.
O tej godzinie w Instytucie było jeszcze cicho i spokojnie, wszyscy młodzi X-Meni przebywali w szkole, a starsza kadra była jak zwykle czymś zajęta. Beast wymieniał kamery przy wejściu frontowym, Ororo w swoim małym ogrodzie botanicznym na poddaszu zajmowała się ukochanymi roślinami, Wolverine okupował jeden z garaży, czyścił w nim swój motocykl- ukochaną, czarną maszynę. Wszyscy pracowali w ciszy, poza nim. Wiedział, że dokładny przegląd i wyczyszczenie motoru zajmie mu cały dzień, zniósł więc do garażu wieżę z potężnymi głośnikami. Mógł sobie na to pozwolić, nie zakłócając spokoju innym gdyż ściany pomieszczenia były dźwiękoszczelne. Muzyka była słyszalna tylko dla niego, i tylko on takiej tutaj słuchał, choć nie do końca gdyż jego gust muzyczny podzielała również Rogue. Wytarł dłonie w stare jeansy pozostawiając na nich czarne ślady smaru, rozejrzał się wokół w poszukiwaniu klucza...

Rogue wracała ze szkoły, pogoda była cudowna. Wiosenne słońce, lekki wiatr,20 stopni w cieniu, to lubiła. Wracała jak zwykle sama, nie potrzebowała towarzystwa. Zastanawiała się co mogłaby robić przez całe popołudnie, w szkole już jej nie męczyli, właściwie miała już wakacje, na lekcje chodziło się tylko po to aby mieć na nich obecność, oceny były wystawione. Do egzaminów końcowych zostały trzy tygodnie, wolne od zajęć tygodnie. Ten układ bardzo jej odpowiadał. Wiedziała, że w tym czasie nauczy się więcej niż gdyby dodatkowo miała mieć lekcje po których zmęczona wracałaby do domu, a wtedy nie miałaby już ochoty na nic, tym bardziej na to aby czytać opracowania. Zbliżała się już do Instytutu, zza zakrętu wyłaniała się jego sylwetka. Masywna brama otworzyła się kiedy przed nią stanęła, weszła na teren i od razu zdjęła buty. Miała ochotę przejść po świeżej trawie, zamiast po brukowanej alejce tak jak robiła to codziennie. Czuła się dzisiaj dziwnie zadowolona, jakby szczęśliwa, może to pogoda tak na nią wpływała, sama tego nie wiedziała. Weszła na schody frontowe, zimny marmur przypomniał jej o braku butów.
-Jak leci dzieciaku? Jest aż tak gorąco?- zaśmiał się Beast patrząc na nią z drabiny. Dokręcał właśnie ostatnią śrubę przy kamerze. Zadarła głowę do góry i przesłoniła oczy dłonią, broniąc się przed rażącym słońcem.
-Nie...to mój indywidualizm się objawia- udała poważną, po chwili jednak skapitulowała i roześmiała się. Beast zeskoczył z drabiny i otwarł Rogue drzwi.
-Dzięki, jest ktoś w Instytucie?- zapytała wchodząc do holu. Beast nie zdążył jej odpowiedzieć na pytanie. Zrobił to ktoś inny.
- Tak jest ktoś- rozejrzała się, z salonu wyjeżdżał właśnie Profesor, lekko zamyślony ale pogodny, jak zawsze zresztą.
- Dzień Dobry Profesorze- uśmiechnęła się i weszła na schody prowadzące na piętro- jacyś młodzi już wrócili?
- Same starocie Rogue- odpowiedział odwzajemniając uśmiech- Ororo jest na poddaszu, a Logan w garażu...Beasta zapewne spotkałaś wchodząc.
-Dzięki Profesorze- odwróciła się i wbiegła po schodach, zanim zdążyła skręcić w korytarz, zatrzymał ją głos Xaviera.
- Rogue, czy wszystko jest w porządku? Dajesz sobie radę z materiałem do egzaminów?
-Jasne...dlaczego pan pyta?
- Wybacz, tak przywykłem się o was martwić, że pytam nawet o takie oczywiste sprawy.
- Wszystko jest w porządku!- krzyknęła idąc w stronę swojego pokoju- i niech pan nie mówi, że chyba się pan starzeje!
Profesor, wzdrygnął się na te słowa.
- Skąd wiesz, że chciałem to powiedzieć?
Rogue cofnęła się kilka kroków i wzruszyła ramionami.
-Nie wiedziałam, znaczy...nie wiem, Profesor zawsze tak mówi- uśmiechnęła się- to ja już lecę.
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, już jej nie było. Otworzyła drzwi pokoju i rzuciła torbę na łóżko, zdjęła bluzę, w której było jej już za gorąco i wrzuciła na siebie czarną bluzeczkę, zostawiła granatowe jeansy i wsunęła na nogi buty. Zaraz zbiegła do kuchni, z lodówki wyjęła schłodzoną wodę. Tylko ona doskonale zaspokajała jej pragnienie. Wzięła butelkę ze sobą i wyszła z budynku. Beast najwidoczniej już skończył, gdyż nie było go w zasięgu wzroku. Ruszyła w stronę garaży. Nietrudno było jej znaleźć ten w którym był Logan. Brama garażu była otwarta, widocznie było mu za gorąco, poza tym świeże powietrze było przyjemniejsze niż ciągłe wdychanie spalin i woni środków czyszczących. Stanęła w progu i oparła się o framugę, nie zauważył jej, kucał tyłem do niej. Zapatrzyła się na jego zgrabne pośladki opięte wytartymi, brudnymi jeansami, przeniosła wzrok na plecy i mocne barki. Kiedy się pochylał przez skórę prześwitywał jego osławiony szkielet, widoczny był każdy kręg przebijający się między zbitą warstwą mięśni. Muzyka była lekko ściszona , poznała od razu- Ozzy „Denial” .
Logan wyczuł czyjąś obecność, nie mógł jednak zidentyfikować postaci. Wiedział, że to nie wróg, więc na razie nie odwracał się, jego zmysł węchu zakłócały opary środków czyszczących. Skupił się, wciągnął mocno powietrze. Już wiedział...odwrócił się powoli. Zobaczył na jej twarzy zaskoczenie, jakby zmieszanie.
- Ehm...cześć, przyniosłam ci wodę...- podała mu butelkę, wziął ją dotykając jednocześnie jej dłoni w czarnej rękawiczce.
-Dzięki mała- napił się, opróżniając butelkę do dna- już po zajęciach?
-Taa...teraz już nic nie robimy, od pojutrza mam całkiem wolne.- podeszła powoli do motoru i usiadła na skórzanym siedzisku. Stał obok i patrzył na wszystko, zwracając uwagę na każdy jej ruch. Zatrzymał wzrok na czarnych stringach wystających zza paska jeansów, oparł się o motocykl i spojrzał na nią. Te same zielone oczy, to samo spojrzenie, nic się nie zmieniło, tylko włosy miała krótsze...Przeczesała je palcami, białe pasemko opadło jej na czoło. Nim zdążyła je odgarnąć, Logan zrobił to za nią. Zatrzymała dłoń w powietrzu, nie wiedząc co z nią zrobić. Jego wzrok przeszywał ją na wylot, tak jak zawsze...błękitne spojrzenie, które towarzyszyło jej każdego dnia, nawet kiedy nie było go blisko...wystarczyło zamknąć oczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fan Mystique
Recruit X
Recruit X



Dołączył: 17 Paź 2006
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek City

PostWysłany: Nie 21:27, 21 Sty 2007    Temat postu:

Ej, to jest świetne. Piszesz naprawdę ciekawym, dokładnym językiem.Jak to czytam, to czuję się, jakbym oglądał nowe odcinki Evolution po 23 :D
Oby tak dalej!

Dlaczego nikt nie komentuje mojego FF? :(


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blaze
Dark Phoenix
Dark Phoenix



Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 999
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: CK city - KIELCE

PostWysłany: Pon 21:39, 22 Sty 2007    Temat postu:

Brak słów. Po prostu cudo literackie :) Wychodzi super, pisz dużo, bo masz wielki talent :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tantos
X-Men
X-Men



Dołączył: 11 Sie 2006
Posty: 424
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Police

PostWysłany: Pon 23:48, 22 Sty 2007    Temat postu:

Super... czemu nie napiszesz czegos wiekszego? pewnie bylo by swietne :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rogue Raven
Mutation process activated



Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Northampton

PostWysłany: Wto 0:00, 23 Sty 2007    Temat postu:

Blaze, Tantos, Fan daliscie mi kopa motywacyjnego :wink:
za tydzien wstawie cos dluzszego.


jej no i dziekuje za pochwaly, tylki nie chwalcie mnie za duzo bo zrobie sie leniwa.
Fan przeczytam Twoj FF


Dobra to teraz dodaje ostatnie z tych krotkich-zboczuchowatych historyjek :twisted: nastepne bedzie dlugie byc moze podzielone na jakies rozdzialy...zobaczymy jak mi pojdzie :)




Trening na świeżym powietrzu dobiegł końca. Grupka wymęczonych do granic wytrzymałości młodych wychowanków profesora Xaviera resztkami sił kierowała się w stronę Instytutu. Logan szedł na parę metrów przed nimi. Nie było po nim widać zmęczenia. Wyprostowany, barczysty ze zmierzwionymi wiatrem włosami pogwizdywał, i co rusz podkopywał jakiś kamień. Trenowanie młodych X-Menow było dla niego dobra zabawa, lubił przyglądać się woli walki jaka w nich rosła i którą potem mogli wykorzystać w starciu z wrogiem. Motywował ich na każdym kroku i zaganiał do ciężkiego wysiłku, zarówno fizycznego jak i psychicznego. Wiedział że większość z nich teraz tego nie docenia, ale w przyszłości będą mu w duchu dziękowali za te wszystkie godziny treningów. Młodzi X-Meni nie kryli niezadowolenia...
-Jestem wykończony, czy on nie zna litości?- mówiąc to Iceman przykładał sobie do czoła kostki lodu własnej produkcji.
-Ej Bobby, ten daj trochę lodu. Padam ze zmęczenia- Kitty wyciągnęła dłoń w stronę Icemana, i pochwali pojawił się na niej lodowy kot.
-Wow! Dzieki Bobby- zachwycona przyłożyła kota do ust. Nie trwało długo, a cala zgraja oblężyła Icemana. Teraz wszyscy zapomnieli o treningu i zmęczeniu, zajęci lodowymi figurkami. Z tej wesołej grupy wyłamała się Rogue i podeszła do Wolverina.
- Nienawidzę twoich treningów - powiedziała spokojnym głosem. Logan spojrzał na jej spocona twarz, do której przykleił się kosmyk włosów. Zmrużył niebieskie oczy.
-Przyjdzie czas, że będziesz mnie o nie błagała - zaśmiał się. Rogue otworzyła szeroko oczy.
-Co!?
-Myślisz że nie widzę jak na mnie patrzysz?- Logan próbował zdenerwować ja jeszcze bardziej, dobrze się przy tym bawiąc.
- Tobie naprawdę szkodzi to adamantium. Jesteś pewien, że nie pokryli ci nim mózgu?- zapytała marszcząc brwi.
- Pozłość się jeszcze troszkę mała...- igrał z ogniem Wolverine.
- Nie prowokuj mnie - Rogue zacisnęła zęby - i nawet nie marz o tym, że kiedykolwiek o cos Cię poproszę - przyśpieszyła kroku i zostawiła go z tylu.
- Jeszcze zobaczymy Rudzielcu! Tak, na marginesie...kocham patrzeć jak się złościsz!- krzyknął i roześmiał się.
- Odwal się!
Ale już jej nie słuchał. Roześmiał się tylko głośniej patrząc jak Rogue ze złością tupie butami wchodząc po schodach i zamaszystym ruchem otwiera drzwi frontowe. Po chwili zorientował się, że jedzie przy nim profesor.
- Widzę, że się lubicie - powiedział z pobłażliwym uśmiechem Xavier.
- Heh... tak, my się kochamy... denerwować - wyjaśnił Wolverine - No dzieciaki pod prysznice, a o szóstej chce wszystkich widzieć na kolacji - krzyknął na X-Menow, ktorzy ślizgali się po lodowisku zrobionym przez Icemana. Nikt go jednak nie słuchał. Warknął.
- Nie bądź na nich zły. To jeszcze dzieci, musza się wyszaleć. - usprawiedliwiał ich profesor - już samo bycie mutantem jest dla nich wyzwaniem.
- Taaa.... - Logan przeczesał włosy dłonią - masz racje...to jeszcze dzieci - powiedział ze smutkiem i wszedł do Instytutu." Rogue również nim jest" usłyszał telepatycznie słowa Profesora, który został na zewnątrz. Zawarczał i ze złością ściągnął koszulkę.
- No, no... nieźle - usłyszał damski glos, podniósł głowę. U szczytu schodów stała Rogue, wykapana, z mokrymi włosami opadającymi na twarz, w czarnej krótkiej koszulce - czy teraz tak siada się do kolacji? - spytała z ironia. Spojrzał na nią zaskoczony nie wiedząc co powiedzieć. Nie lubił kiedy ktoś wyrzucał go z rytmu jaki sam sobie nadal.
- A czy do kolacji siada się w koszulce ledwie zakrywającej pośladki? - zapytał lustrując ja od góry do dołu, musiał sam przed sobą przyznać, że bardziej zbił go z tropu jej strój niż jej słowa... Speszyła się.
- Właściwie to nie szlam na kolacje... chciałam tylko... - nie wiedziała co wymyślić. Logan wszedł powoli po schodach i stanął na przeciwko Rogue.
- Zmarzniesz - powiedział z troska w glosie chcąc dotknąć jej mokrych włosów. Odsunęła się gwałtownie.
- Nie bój się... nie zrobisz mi krzywdy, zresztą i tak szybko bym się zregenerował... -uśmiechnął się lekko.
- Idę się ubrać - odwróciła się i pobiegła do pokoju. Logan stał cały czas w jednym miejscu patrząc jak Rogue znika na końcu korytarza. "Rogue również jest dzieckiem..." Spojrzał w dol. W holu na wózku siedział Profesor Xavier.
- Ma 18 lat...- próbował tłumaczyć Logan - zresztą... dlaczego cały czas mi o tym przypominasz? Pamiętam o tym Xavier i szlag mnie trafia kiedy co chwile słyszę w głowie twoje ostrzeżenia. Ona nie jest dzieckiem...rozumie więcej co niejeden dorosły, więcej niż polowa mutantów z tego Instytutu - Profesor słuchał go podpierając ręką podbródek - izoluje się od wszystkich bo myśli, że w ten sposób nikogo nie skrzywdzi, ale ona krzywdzi w ten sposób siebie... nie można jej zostawić samej sobie - Logan mówił mocnym głosem patrząc w oczy Xaviera.
-To nie znaczy, że masz ja uwodzić.
- Co?!- krzyknął Wolverine - myślałem, że jesteś mądrzejszy. Ja jej nie uwodzę, opiekuje się nią, a to jest różnica...- Logan był wyraźnie rozdrażniony.
- Logan zrozum... - profesor próbował wytłumaczyć o co mu chodziło - pojawiasz się w Instytucie i znikasz z niego kiedy chcesz... praktycznie nigdy nikomu nie mówisz kiedy wrócisz... nikt nie wie gdzie jesteś... nie krzywdź jej, dla niej jesteś ideałem, ojcem i kochankiem w jednym. Rogue miesza się w tych uczuciach, sam wiesz jak przeżyła twój wyjazd... chcesz ja ponownie tu zostawić, chcesz żeby znowu cierpiała ... dniami i nocami czekała aż się pojawisz...?
- Nie wyjadę stad... nie sam... a ona już zawsze będzie wiedziała gdzie jestem... nie zostawię jej samej, wiem jak bardzo mnie potrzebuje... tak samo jak ja jej.
- Wolverine...niczego ci nie zabronię, tak samo jak i Rogue, nie chce tylko żeby cierpiała kiedyś przez twoja być może nawet nieświadoma niekompetencje. Zawiodła się na dostatecznie dużej ilości osób... - skończył profesor i oddalił się do jadalni zostawiając Logana na środku holu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
X-Men
X-Men



Dołączył: 30 Paź 2006
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z wody :D

PostWysłany: Wto 9:58, 23 Sty 2007    Temat postu:

A grrrrr...;);) Logan, ty zwierzaku :P

Ja chce więcej "zboczuchowatych" historyjek!!!:D:D:D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blaze
Dark Phoenix
Dark Phoenix



Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 999
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: CK city - KIELCE

PostWysłany: Wto 20:29, 23 Sty 2007    Temat postu:

Więcej, więcej! :D Super historia, bardzo mi się podoba.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fan Mystique
Recruit X
Recruit X



Dołączył: 17 Paź 2006
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Włocławek City

PostWysłany: Śro 18:58, 24 Sty 2007    Temat postu:

Ja nie potrafiłbym pisac takim szczegółowym językiem, jestem chyba zbyt chaotyczny.
Baaaaaaaaaaardzo mi się podoba, pisz, pisz!!!!

Aha, i zapraszam do komentowania mojego FF :D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum X-MEN / X2 / X III Strona Główna -> Galeria Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin